Menu Zamknij

Nie wierzę w to, że nie można mieć wszystkiego

Oczywiście, nie zawsze możemy dostać DOKŁADNIE to, co chcemy. Ale życie przynosi każdemu takie możliwości, po jakie nie boi się wyciągnąć ręki. Jako że szykują się u mnie pewne życiowe zmiany, o których na razie nie będę pisać (ależ jestem tajemnicza), opiszę tutaj co osiągnęłam do tej pory. Ale nie tylko na polu czysto zawodowym, bo o tym już było i na pewno jeszcze będzie. Chodzi o to co potrafię, co chciałam robić i co zrobić mi się udało. I jak te możliwości się przede mną otworzyły. Nie chodzi o to, żeby się przechwalać, ale żeby pokazać, że wiele rzeczy jest w zasięgu ręki, gdy tylko ma się odpowiednie nastawienie.

Jazda konna i na longboardzie

Byłam z tych dzieci, które jako ostatnie były wybierane do drużyny na WFie i fajtłap, które nie potrafiły kozłować, wisieć na drążku czy przeżyć tygodnia bez przewrócenia się. I stawiam lekko nogę do środka.

Zachciałam jeździć konno mając 13 lat. I nauczyłam się. Umiem jeździć kłusem, galopem, jeździłam w terenie i skakałam, trenowałam podstawy ujeżdżenia. Oczywiście jestem amatorem, do poziomu eksperta brakuje mi wiele, ale pogodziłam się z tym – jeśli chce się robić wiele rzeczy, nie można być mistrzem wszystkiego.

Na deskorolce nauczyłam się jeździć już w dzieciństwie… siedząc na tyłku. I uważałam, że to zabawne i że mi wystarczy. Aż do chwili, gdy zobaczyłam ten filmik:

I po prostu kupiłam odpowiednią deskorolkę i nauczyłam się jeździć, na krótko przed maturą.
A potem przyszedł waveboard i pennyboard. Mimo że byłam jedną z największych szkolnych łamag.

Niezależność finansowa w wieku 20 lat

Jestem z tego bardzo dumna, bo marzyłam o tym od czasu, gdy byłam nastolatką. Mając 20 lat zostałam po raz pierwszy zatrudniona na umowę o pracę na czas określony, a moja pensja starczała na utrzymanie, nawet z nadwyżką. Najlepszą edukację biznesową otrzymałam od taty, który dał i daje mi wiele dobrych rad. Mama także wspiera mnie i pomaga w decyzjach dotyczących pracy. Pierwsze „staże” odbywałam w firmach rodziców, żeby dorobić do kieszonkowego. Natomiast pierwszą umowę zlecenie podpisałam mając 16 lat – rozdawałam ulotki za 5zł na rękę za godzinę (nie długo, zarobiłam przez ok 2 miesiące poniżej 200 zł, ale było to dla mnie w tym czasie i tak dosyć sporo). Wydawało się, że nie jestem w stanie wytrzymać 8-godzinnego dnia pracy ani jako pracownik biurowy, ani fizyczny. Byłam leniwa i potrzebowałam co chwilę robić sobie przerwy. Ale jednak się wyrobiłam. Dobrze, że pierwsze doświadczenia zawodowe miałam okazję zdobyć pod skrzydłami rodziców i najgorsze co mogło mi się przytrafić to nie dyscyplinarne zwolnienie, ale słowna nagana typu „przecież ty nie dasz rady wytrzymać w żadnej pracy”. 😀

Literackie sukcesy

Pisuję poezję i prozę. Mam na koncie kilka nagród w konkursach ogólnoszkolnych, powiatowych oraz ogólnopolskich. Zaczęłam w nich startować pod koniec podstawówki i próbuję swoich sił do dzisiaj. Piszę z potrzeby serca, a nie dlatego, że chcę zdobyć sławę. Oczywiście byłaby fajnym efektem ubocznym, nie będę nikogo oszukiwać, że nie! Jak wiele osób, chciałabym kiedyś wydać książkę, ale nie mam na to parcia. Istnieje tak wielu ludzi utalentowanych, a mi ciągle wiele brakuje, jeśli chodzi o pisarski warsztat, lekkość pióra i regularność pisania.

Animacje dla dzieci

Kiedy zaczęłam malować dzieciom twarze nie znałam się ani na makijażu, ani na body paintingu. Myślałam, że w ogóle się do tego nie nadaję. Jednak potrzeba chwili (potrzebowałam dorywczej pracy) oraz fakt, że zawsze uwielbiałam dzieci, sprawił że wkręciłam się w animacje. Nauczyłam się też robić zwierzaki z baloników i zachęcać dzieciaki, żeby podeszły do stoiska. Właściwie marzyłam o takiej pracy i żałuję, że miałam z nią do czynienia ledwie kilka miesięcy. Ale okazyjnie do niej wracam. I wierzę, że wszystko ma jakiś sens. W najlepszym przypadku – kiedyś będę miała z tych umiejętności jakiś pożytek, mam na myśli, zarobię na tym, w najgorszym, będę organizować niesamowite przyjęcia urodzinowe dla swoich dzieci. 🙂

Zdjęcie z Pyrkonu 2014, gdzie malowałam twarze free of charge 😉

Granie na keyboardzie i pianinie

Grałam na keyboardzie przez 6 lat, od 7 roku życia (lekcje w prywatnej szkole muzycznej 2 razy w tygodniu, egzamin na koniec roku szkolnego), jednak przestałam, bo… wszyscy rówieśnicy z którymi miałam do czynienia mieli cały czas wolny, a ja musiałam codziennie ćwiczyć. Czy ta decyzja była głupia? Nie, bo wtedy mocniej zajęłam się na przykład pisaniem wierszy i opowiadań. Nie, bo wtedy czułam, że już dłużej tak nie wytrzymam. Wróciłam do lekci grania na instrumencie rok temu, ale to również nie był dobry czas ku temu, ponieważ z powodu życiowej sytuacji nie umiałam się na niczym skupić i zmotywować. Poza tym zaczęłam trochę od 0, bo zabrałam się za pianino. I szło mi całkiem nieźle, więc czuję, że to nie był ostatni taki powrót. Kto wie, może kiedy przestanę pracować na zmiany, znowu zacznę brać lekcje! Mój instrument, keyboard Yamaha PSR 370 jest nieśmiertelny i zawsze gdy mam ochotę do niego siadam. Wystarczy mi kilka godzin, żeby opanować jakiś utwór pop-owy na keyboard, na 2 ręce. Na jedną rękę potrafię zagrać bez większego problemu od razu. Jeśli kiedyś nie wytrzymam i wszystkie plany zawiodą, mogę dołączyć do zespołu grającego na weselach… 😛 Choć czuję, że do grania przed publicznością stworzona nie jestem. Miałam okazję dość sporo razy występować czy to w domu kultury, czy to przed całą rodziną. Pożyjemy, zobaczymy. Póki co – nie zmuszam się (czyli gram raz na parę miesięcy).

Najbardziej oblegana filologia w Polsce,  informatyka i… studia dla artystów

Z początku moim marzeniem była filologia norweska, ale kiedy nie było na nią naboru, zdecydowałam się na szwedzką. Filologia szwedzka z angielskim na UAM w Poznaniu była i jest jednym z najbardziej obleganych kierunków w Polsce. Dostałam się i, choć zrezygnowałam (głównie z przyczyn osobistych – te studia polecam i polecać będę), udowodniłam sobie, że byłam w stanie się tam dostać. Potem poszłam na informatykę stosowaną na UTP w Bydgoszczy – tym razem były to studia niestacjonarne. Studiowanie informatyki było przez długi czas moim marzeniem. Jednak gdy zorientowałam się, że nie daję sobie rady, zamiast uparcie ciągnąć, bo skoro powiedziałam A, to trzeba powiedzieć B, postanowiłam znowu zrezygnować i przenieść się na coś, co będzie dla mnie mniej energochłonne i lżejsze. Pomogła mi moja przyjaciółka Zuza, wskazując na artystyczną grafikę komputerową w Wyższej Szkole Informatyki i Umiejętności w Łodzi, a dokładnie na wydziale zamiejscowym w Bydgoszczy. Te studia okazały się strzałem w dziesiątkę – zawsze lubiłam rysować, tworzyć, projektować i teraz uczę się, jak to robić lepiej. Czy po tych studiach jest praca? – pytają ciekawscy. Odpowiadam – przecież mam pracę. A co będzie dalej i co mi się przyda, to pokaże czas, fajnie by było robić to, co lubię. Jeśli się nie uda, będę dalej robić to, czego oczekuje ode mnie rynek pracy. I nie jest ważne to, że 2 razy pomyliłam się z wyborem. Uważam, że się nie pomyliłam. Sprawdziłam, przeżyłam i nie będę żałować, że nie wiem, jak to jest być na studiach humanistycznych, albo ścisłych. Ważne, że w końcu, po 1,5 roku pasywności, zrobiłam formalny krok do przodu w swojej edukacji – niedawno zdałam pierwszy semestr.

Modeling

Moja przygoda z modelingiem była dosyć krótka, ale zamierzam do niej wrócić. Zastanawiałam się, czy modelka może mieć mniej niż 1,70m. Oczywiście, że może. Przecież do reklam czy sesji zdjęciowych wg „widzimisie” fotografa szuka się różnych osób. I mnóstwo zdjęć jest wykonywanych na zasadzie TFP czyli time for prints – zarówno modelka i fotograf dodają zdjęcia do portfolio. Wzięłam udział w jednej sesji właśnie na takiej zasadzie. Było jak z longboardem. Chcę, działam, mam. Założyłam konto na maxmodels.pl i wrzuciłam kilka zdjęć, na odzew nie trzeba było długo czekać.

Credits 😉

Czego jeszcze chcę od życia (w najbliższych latach)?

Z tych śmielszych/pracochłonnych marzeń i planów…

  • wystąpić w reklamie, serialu bądź filmie
  • ukończyć kurs wizażu i kurs dla animatorów
  • spróbować wakeboardu, snowboardu i nart
  • zrobić prawo jazdy (tak, ja, taka niby do przodu a jednak lat 22 i prawka brak :P)
Dlaczego? No a dlaczego nie? 😉
A wy, zrealizowaliście jakieś śmiałe marzenia? Albo macie jakieś, które na realizację czekają?