Menu Zamknij

Mój kodeks honorowy przyszłej Panny Młodej w XXI wieku, czyli o tym, co ważniejsze i mniej ważne

Miałam ochotę napisać artykuł „dlaczego nie ekscytuję się moim weselem”, ale to nie byłaby do końca prawda. Zdaje się po prostu, że są rzeczy, które zajmują mój umysł o wiele mocniej niż suknia ślubna, buciki, dekoracja kościoła i sali czy też oprawa muzyczna.

Co może być dla mnie ważniejsze od tego wszystkiego?

Wybór: ślub kościelny czy cywilny ważniejszy niż wybór dekoracji

Zdecydowaliśmy się na ślub kościelny. Nie dlatego, że rodzice tak chcieli i nie dlatego, że zawsze chodziliśmy co niedzielę do kościoła. Po prostu czuliśmy, że chcemy swój związek przypieczętować przed Bogiem i uznaliśmy to za najlepsze rozwiązanie. Kultura i tradycja w której się wychowaliśmy to powód, dla którego (na przykład) nie odprawimy tego rytuału samodzielnie, w lesie, pod drzewami. Mój narzeczony jest greko-katolikiem, bierzemy ślub w obrządku rzymsko-katolickim. Proceduralnie nie sprawia to żadnych kłopotów. Na poziomie naszych umysłów – także nam się to podoba.

Oczywiście, musieliśmy przejść kurs przedmałżeński oraz odbyć poradnictwo rodzinne, ale możecie mi wierzyć – nawet jeśli nie wszystko, co zostało nam powiedziane, uznaliśmy za adekwatne wskazówki, warto było posłuchać, co mają do powiedzenia osoby, które tam spotkaliśmy.

Budowanie relacji z narzeczonym ważniejsze niż wieczór panieński

Oczywiście znamy się już dobrze, ale zawsze można poznać się lepiej. Staramy się sobie poświęcać jak najwięcej czasu, nie zaniedbując przy tym ani przygotowań, ani znajomych, ani pracy… Oczywiście rozwiązań idealnych nie ma, i są dni, w których pada się na łóżko bez życia, a równowaga w którejś ze stref jest mocno zachwiana (na przykład – nie mieliśmy czasu porozmawiać, albo – problem ostatnich kilku tygodni – przez wiele dni przekładaliśmy wybór piosenek dla DJa).

Przygotowania do ślubu to kolejna sytuacja, w której przyszli mąż i żona mogą się lepiej poznać. Tym razem sprawdzamy, czy umiemy coś razem zorganizować. :p Jak łatwo można się domyślić, Oleh lepiej radzi sobie z tą sytuacją, przytaczając dialog sprzed kilku dni:
J: Idziemy oglądać „Resurrection”. (:D)
O (mentorskim tonem): Najpierw zrobimy coś związanego z weselem, a potem „Resurrection”.
J: No dobra…

Ta, uzależniłam się od „Resurrection”, serialu, w którym zmarli wracają do życia i robią zadymę wśród żywych, nie dlatego, że są zombie, czy coś, ale po prostu wraz z nimi zmartwychwstają dawno zażegnane problemy. Już poluję na książkę.

Pozostając przy tym temacie, przed ślubem ważne jest jeszcze coś…

Pogodzenie się z przeszłością ważniejsze niż biała suknia i welon

Biorę ślub konkordatowy, więc jest to sakrament. Zanim do niego przystąpię, muszę się wyspowiadać. Nie, powiem więcej – ja CHCĘ zrobić rachunek sumienia i CHCĘ, żebym miała znowu czystą kartę, na tyle, na ile się da. I nie wyobrażam sobie tego, jeśli nie pogodzę się z moją przeszłością i nie przeproszę ludzi których zraniłam, nie wybaczę tym, którzy mnie zranili.

Nie wymażę przeszłości.
Nie sprawię, że mój narzeczony będzie moją pierwszą miłością.
Ale mogę sprawić, że poczuję się prawdziwie wolna i czysta, bo zaakceptuję moją przeszłość i zostawię ją tam, gdzie jej miejsce. Otworzę się na coś nowego.

„There is no starting over without finding closure.” – Six Degrees of Separation, The Script

Zdrowie, dobre samopoczucie i czysta skóra ważniejsze niż fryzura i makijaż

Na kilka miesięcy przed ślubem postanowiłam, że zacznę bardziej dbać o skórę, aby w dniu ślubu nie trzeba było tuszować wszystkich niedoskonałości grubą warstwą podkładu. Poza tym, chcę, żeby mój mąż obudził się dzień po weselu z taką samą kobietą, z jaką wziął ślub dnia poprzedniego. I to nie dlatego, że zapomnę zmyć makijaż. 😉
Na około pół roku przed ślubem zaczęłam jeździć rowerem, zamiast autobusem. To samo zresztą robi Oleh. Może nie zastąpi nam to siłowni czy regularnych ćwiczeń, ale jest to już coś i na pewno wzmacnia organizm.
Oboje przestaliśmy się objadać słodyczami. Prawie nie pijemy alkoholu. Staramy się jeść zdrowo. Czujemy efekty, coraz rzadziej pada kultowe zdanie, wypowiadane przez nas często jednocześnie „Kiciu, nażarłem/am się.” ;D
Względem zeszłego roku schudłam już prawie 5 kilogramów. I czuję się znaczne lżej i lepiej.

Radość i uśmiechy gości ważniejsze niż kasa i prezenty

Mamy wszystko. Nie potrzebujemy pieniędzy, ani prezentów. To znaczy – jak zawsze, wiadomo, przydadzą się każdemu, więc i nam. Ale nie po to robimy wesele. Na przestrzeni kilku ostatnich lat w mojej rodzinie było kilka pogrzebów. Nie godzę się na to, aby ukochaną rodzinę widzieć tylko podczas tak smutnych wydarzeń. Po za tym, zależy mi na mojej rodzinie i chcę, żeby dzieliła ze mną ważne chwile. Oczywiście, nie byliśmy w stanie zaprosić wszystkich-wszystkich, ani też nie każdy mógł przyjechać, ale bardzo się staraliśmy, spisując listę gości i była wielokrotnie modyfikowana. Na początku chcieliśmy malutkie wesele, właściwie bankiet, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że to nie jest konkurs – ani „kto wyda więcej pieniędzy”, ani na „kto wyda mniej”. To jest po prostu ważne wydarzenie, które potrzebuje adekwatnej oprawy i warto zaprosić wszystkich, którzy są bliscy sercu. Tylko tyle i aż tyle. Dlatego na ilości zaproszonych osób nie warto oszczędzać.

Szansa na rozwój dla innych ważniejsza niż idealne zdjęcia i filmy

Nie zatrudniliśmy profesjonalnego fotografa i kamerzysty. Ktoś może pomyśleć, że jestem skąpa, robiąc coś podobnego, ale chodzi tu o coś zupełnie innego, niż zwykłą oszczędność pieniędzy. Filmować będzie mój brat, Mikołaj, który swoich sił próbuje już od jakiegoś czasu na YouTube (tutaj możecie obejrzeć jego fanpage). Zdjęcia natomiast będzie robić moja bardzo dobra znajoma, Ada, z którą nie możemy się jakoś już od wielu lat spotkać, bo zawsze coś stoi na przeszkodzie. Wiedząc, że robi cudowne zdjęcia (jej prace możecie obejrzeć tutaj), zaprosiłam ją do siebie na ślub i zgodziła się. Nie boję się oddać utrwalania ważnych dla mnie chwil tym osobom, ponieważ wiem, że są prawdziwymi pasjonatami. W ten sposób Mikołaj i Ada będą mieli coś wartościowego, co będą mogli włożyć do swoich portfolio, a ja i Oleh będziemy mieli pamiątkę. 

PS. Jeśli ciekawi Cię, dlaczego na weselnych grafikach pojawiła się Ukraina, zajrzyj do tego artykułu. 🙂