Menu Zamknij

Wena, inspiracja, chęć do działania – moja nadeszła ze wschodu

Często mówi się: „nie mam weny”…

…i nikt nie ma wówczas na myśli niczego poetyckiego. Czym więc jest wena? Skąd się bierze? Chciałabym zaprosić Was do podzielenia się indywidualnymi przemyśleniami na temat weny.

Co się może kryć pod tym słowem?

zauroczenie, zachwyt, inspiracja, motywacja, muza, natchnienie, zapał twórczy, zdolność/łatwość tworzenia, sprzyjające szczęście, odpowiednie okoliczności, animusz, bojowość, duch, energia, energiczność, entuzjazm, fantazja, ferwor, frenezja, gorliwość, ikra, neofityzm, ochoczość, ochota, ogień, pasja, płomień, pozytywna szajba, samozaparcie, skwapliwość, temperament, werwa, wigor, zapał, zaparcie, żar, żarliwość, życie, żywość, żywotność, bodziec, doping, iluminacja, (twórczy) impuls, bodziec, motor, napięcie twórcze, natchnienie, poryw twórczy, sprężyna …

Zanim zaczęłam szukać, nawet nie miałam pojęcia, że słów o podobnym znaczeniu jest w języku polskim aż tyle, a nawet jeszcze więcej. Ale nikt na pewno nie klikał w link do tego artykułu, żeby czytać długą, nużącą listę wyrazów.
Zachęcam do zrobienia sobie herbaty bądź kawy lub położenia się wygodnie na łóżku i zastanowienia się przez kilka minut: „Co to jest wena? Czym jest dla mnie?”

Dla mnie…

… wena to zapał do działania (w tym bardziej przyziemnym przypadku) bądź twórcze natchnienie. Czasem jedno miesza się z drugim i w najprostszej czynności potrafię odnaleźć coś niesamowitego, coś nowego, coś ciekawego.
Zaczęłam lubić mycie naczyń, kiedy lepiej je sobie zorganizowałam i zaczęłam włączać muzykę.
Uwielbiam sprzątać, kiedy mogę to połączyć ze wspominaniem i mam na to dużo czasu. Wtedy sprzątanie jest czymś inspirującym.
Jeśli chodzi o natchnienie, wystarczy mi czasem jedna myśl, jedno słowo, które muszę, gdzieś zapisać, zanim przepadnie. Zwykle takie inspiracje przychodzą do mnie (i nie tylko do mnie) w chwilach rozluźnienia i zrelaksowania lub kiedy myśli po prostu wędrują swobodnie: pod prysznicem, podczas zmywania makijażu,  gdy lecę samolotem, gdy przechodzę przez kałużę lub tuż przed zaśnięciem.
Ostatnio napisałam wiersz i opublikowałam go spontanicznie na Instagramie. Zainspirowała mnie niedawna śmierć w rodzinie – niespodziewanie odszedł jeden z moich wujków…
Zamieniłam też pseudonim na wspomnianym portalu, ponieważ podczas wizyty w najstarszej księgarni w Europie (w Krakowie) znalazłam w księdze gości angielski wiersz o dziewczynie pisarce i to bardzo pobudziło moją wyobraźnię… Więc teraz jestem tam „inkedfinger” („poplamiony atramentem palec” – jak to niezgrabnie brzmi po polsku!), a nie „pyszczucha” 🙂
Ot, takie codzienne, małe inspiracje.

Wena nadeszła ze wschodu

Czasem natchnieniem jest jakieś przeżycie, na przykład ostatnio bardzo zainspirował mnie do działania i dał mi do myślenia wyjazd na Ukrainę, z którego relację opublikuję wkrótce. To było jedyne w swoim rodzaju przeżycie – chociaż podobny oddźwięk miała dla mnie wizyta w Czechach, to jednak tu wrażenie było mocniejsze, bo i kontrast w stosunku do Polski większy. Gdybym miała określić to wrażenie jednym słowem, byłoby to: słodkogorzkie.

Ogólne wrażenie

Z jednej strony piękne, pobudzające wyobraźnię miejsca, przyroda trochę podobna, trochę inna niż u nas, życzliwe i ciekawe osoby napotkane po drodze, niesamowite cerkwie, a z drugiej strony przesadnie eksponowane bogactwo kontrastujące (mocniej niż w Polsce) ze skrajnym ubóstwem, niekiedy wrażenie chaosu, wściekli kierowcy trąbiący na siebie nawzajem, zaniedbane lub nawet rozpadające się budynki w mniej uczęszczanych strefach miasteczek i wsi.
I przez to wszystko, przez to zmęczenie nieporządkiem, nabrałam jeszcze większej chęci na uporządkowanie swojego życia w wielu aspektach. Powoli klaruje mi się wizja 2016 roku, w którym chcę nakierować swoje działania na stabilizację i realizację swoich pomysłów oraz planów.

Українська мова!

Dostałam też motywacyjnego kopa dzięki temu, że umiałam się bez trudu dogadać po ukraińsku – w rozmowie z przypadkowymi osobami w mieście, w sklepie, w restauracji, a także z rodziną Olka – nawet z jedną małą dziewczynką i z babciami (a kto się uczy języków, ten wie, że rozmowy z dziećmi i osobami starszymi to inny level!). Zobaczyłam, że już wiele się nauczyłam i zachciało mi się uczyć dalej. Kupiłam kilka książek po ukraińsku – chociaż mam ich dużo więcej na czytniku, nic tak mnie nie motywuje do czytania jak fizyczna, wydrukowana książka (przepraszam drzewa w tym miejscu…)

Rękodzielniczy zapał

Horrendalne ceny ręcznych wyszywanek (tradycyjnych koszul ukraińskich) zmotywowały mnie do nauki szycia i wyszywania. Włączę to w swoje plany na ten rok i zrobię coś sobie sama, jeśli nie koszulę, to przynajmniej ozdobne serwetki, które również niezmiernie mi się podobają. Może uda mi się połączyć wzory z Mazowsza* z tymi z okolic Lwowa? Albo odtworzyć je oddzielnie i umieścić razem, jako zgrabną kompozycję, w swojej szafie i w domu.
Tak to się wszystko toczy w mojej głowie, ale po raz kolejny zaznaczam: chcę usłyszeć Wasze głosy, przeczytać Wasze wpisy i komentarze! 🙂 Odzywajcie się!
źródła synonimów i wyrazów bliskoznacznych: [x] [x] + moja głowa 🙂
źródła obrazków: [x] [x] [x]
*Moja ukochana babcia Terenia pochodziła z Mazowsza, zostawiłą w moim sercu miłość do folkloru, nie tylko mazowieckiego – do ludowych strojów, pieśni i tradycji.