Menu Zamknij

Usprawnij swoją pracę (darmowe narzędzia online) cz.I

Kalendarz Google

Kiedy poznałam mojego męża informatyka (a właściwie sieciowca), używałam kalendarza papierowego, a on Kalendarza Google. Szanowaliśmy nawzajem swoje wybory, ale już wkrótce okazało się, że rozwiązanie stosowane przed niego jest o wiele lepsze.
Nie pamiętam już, kto wpadł na pomysł, byśmy swoje kalendarze współdzielili. Oboje pracowaliśmy na zmiany, w różnych działach jednej firmy, więc trudno było się nam umawiać na randki. Na początku w moim kalendarzu wprowadziłam jedynie swoje zmiany, no i różne inne nieprzesuwalne terminy (takie jak wizyty u lekarza). Ja widziałam jego kalendarz, on mój i w ten sposób mogliśmy łatwiej ustalać terminy spotkań. Pełna transparentność i zaufanie już od samego początku. Sceptycy twierdzą, że było to odarte z romantyzmu. Ale powinniście zobaczyć nasze kalendarze!

Olek w tamtym czasie jeszcze studiował, więc naprawdę miał mało czasu na spotkania.
Do teraz używamy kalendarza na co dzień, a kiedy się wyłamię i zapomnę wpisać coś do swojego kalendarza, to ląduje w kalendarzu Olka. Jest bardzo zorganizowaną osobą i nikt mu nie przeszkodzi w skutecznym zaplanowaniu dnia, nawet nieogarnięta żona 😉
Plusy kalendarza Google:
  • Dostęp z komputera oraz urządzeń moblilnych (wzajemna synchronizacja)
  • Przypomnienia dźwiękowe/powiadomienia push na telefonie
  • Oznaczanie kolorami różnych aktywności
  • Tworzenie zdarzeń powtarzalnych bądź trwających kilka dni
  • Wiele portali, np. takich, gdzie rezerwuje się uczestnictwo w wydarzeniach, posiada opcję dodania wydarzenia do kalendarza Google za pomocą jednego kliknięcia
  • Istnieje możliwość stworzenia kalendarza na specjalne potrzeby jakiegoś wydarzenia i dodanie do niego tak wielu osób, jak się chce. Przykładowo, stworzyłam kalendarz wizyty w Polsce dla swojej koleżanki z Niemiec. Posłużył on do szczegółowego zaplanowania jej pobytu (jest bardzo zorganizowaną osobą)
Minusy:
  • Brak możliwości odhaczenia zrobionych zadań (można im zmienić kolor, usunąć je, albo przeciągnąć np. w część dnia która minęła i jest zaznaczona na szaro – ale to wszystko tylko działania zastępcze)
  • Istnieje jakiś komponent z listą zadań, ale jest on słabo dopracowany i praktycznie nie łączy się z kalendarzem. A jeśli tak, to tak nieintuicyjnie, że niestety nic z tego nie rozumiem, pomimo szczerych chęci.

Evernote

Jestem osobą, która dość sporo notuje, często w różnych miejscach. Później te notatki, nierzadko ważne, się gubią i zapominam o czymś na śmierć… Evernote może pomóc zapobiec takim sytuacjom. Podobnie jak kalendarz Google synchronizuje się z urządzeniami mobilnymi, więc można pisać na urządzeniu, które akurat ma się pod ręką.

Można tworzyć notatki, różnorakie listy i tworzyć do nich przypomnienia, a także tagi. W Evernote jest również wbudowany czat, a wszystko co się stworzy w tym programie można udostępnić osobie trzeciej za pomocą maila.
Money, money, money… Oczywiście za pieniądze można dostać więcej. Opłaty nie są wysokie, więc jeśli komuś się bardzo ten program podoba, można rozważyć upgrade.
To jedyna aplikacja z dzisiejszego zestawienia, której jeszcze nie używałam przez dłuższy czas. Została zaproponowana przez prowadzącego zajęcia i po prostu musiałam ją sprawdzić. Ale bardzo się cieszę, bo chyba się do niej przekonałam.

Todoist

Kolejnym narzędziem, które przedstawię jest aplikacja służąca typowo do tworzenia list zadań. Bardzo pomagała mi w organizacji przez jakiś czas… Jednak brakuje w niej miejsca na notatki, które daje Evernote. Dlatego myślę, że wkrótce migruję jednak do tamtego narzędzia.
To, co najbardziej podoba mi się w Todoist:
  • możliwość stworzenia różnych list, tzw. projektów
  • priorytetyzacja
  • dodawanie deadline’ów
  • synchronizacja pomiędzy różnymi urządzeniami (tak, jak w przypadku poprzednich 2 programów)
Minusy:
  • Niewiele bezpłatnych opcji – np. etykiety są już tylko dla premium
  • To aplikacja wyłącznie do list zadań, ewentualnie list zakupów czy list marzeń, jednak nie nadaje się zbytnio np. do zaplanowania rutynowych czynności

Habitica

Kto lubi gamifikację, ręka do góry!

Dzięki Habitice nie tylko stworzymy i zrealizujemy listy rzeczy do zrobienia, ale również wyrobimy sobie pozytywne nawyki, a rutynowe (codzienne/cotygodniowe) czynności potraktujemy jak questy w grze. Za każde zadanie, w zależności od przyznanego mu poziomu trudności, dostajemy nagrody. Jak można zobaczyć poniżej, jestem tam całkiem wypasionym magiem na wilku i mam zwierzątko – mamuta, ale też od ponad roku nocuję w gospodzie, bo przestałam grać i zanim wyczyściłam wszystkie listy do zera, bałam się stracić całe HP. No bo niestety – jak się w realnym życiu zrobi, a w Habitice odhaczyć zapomni, to punkciki lecą, traci się życie, a potem nawet poziomy… Dlatego na dłuższą metę czułam się uwiązana do telefonu i po kilku miesiącach używania zrezygnowałam z tej aplikacji. Nie wykluczam jednak, że do niej wrócę, bo jest naprawdę bardzo sympatyczna.
Można też tworzyć tam grupowe lub indywidualne wyzwania, dołączać do gildii, i tak dalej. Zupełnie jak w prawdziwej grze, tylko ta tutaj nie jest zwykłą „guilty pleasure”, grając posuwamy swoje sprawy do przodu. O ile jesteśmy uczciwi. Bo oczywiście można udawać, i tylko kilkać „done, done, done”. Tak jak niektórzy oglądają Chodakowską na leżąco wpieprzając pączki. 🙂
Aha, oczywiście Habitica ma także aplikację mobilną.

Aplikacji ułatwiających efektywną pracę jest multum i ciągle pojawiają się nowe. Nie warto rzucać się w wir testowania i próbować działać w kilku na raz jednocześnie. Lepiej wybrać jedną i ewentualnie po kilku tygodniach lub miesiącach przerzucić się na kolejną, jeśli ta pierwsza nie spełnia wszystkich oczekiwań. A jeśli mam być szczera, to czasem nadal korzystam po prostu z kartek. A listę zakupów piszemy z Olkiem w notatniku na magnes, wiszącym na lodówce.
Postęp postępem, ale pewne rzeczy pozostają takie same. Papier ma się dobrze, jeszcze nie umarł, a praca tak jak przed erą komputerów – nie zrobi się sama.
Post napisany w ramach zajęć „Sieciowe środowisko pracy”.