Menu Zamknij

Wyluzowany poliglota – 7 charakterystycznych cech gatunku



1. Tworzenie list języków, których rzekomo się nauczy
…w wakacje/po maturze/w czasie urlopu/począwszy od stycznia kolejnego. Po jakimś czasie znajduje starą listę i śmieje się w głos, bo spisał lub przynajmniej wymyślił już dwie nowe.

2. Wymyślanie odrealnionych planów nauki
…które po dwóch dniach od rozpoczęcia realizacji porzuca. Zazwyczaj tworzy te plany dla połechtania własnego ego, a później porzuca je dla wygody. Dręczą go wyrzuty sumienia, ale nie są na tyle duże, żeby jednak na poważnie się zabrać. W końcu i tak się nauczy, może trochę wolniej i bardziej na luzie, może trochę później, ale ma to gdzieś.

3. Uczenie się zrywami
Potrafi uczyć się po kilka(naście) godzin dziennie, kiedy coś go olśni. Przypomina to trochę narkotyczny czy alkoholowy ciąg. Ogląda filmy, pożera książki, trzepie ćwiczenia jak opętany. Natomiast kiedy mu się chce, pozwala sobie na całe tygodnie przestoju. Nie czuje weny, no i co ma na to poradzić?

4. Nagłe olśnienia w ciągu dnia
Kiedy przypomina sobie, że zna języki i dostaje ataku dzikiej euforii. Słysząc w radiu hiszpańską piosenkę, leniwy poliglota przypomina sobie, że pamięta kilka słów i z zaangażowaniem opowiada o tym ofierze siedzącej akurat obok. Niemal podskakuje ze szczęścia słysząc fragment rozmowy przechodzących obok Włochów. Nie posiada się z radości pomagając Niemcom w sklepie.

5. Osobliwe językowe debaty
Ożywia się, kiedy widzi etymologiczny związek losowych słów ze słowami w innych językach. Kiedy się wkręci, trudno mu przerwać. Najciekawsze jest to, że dostaje takie fazy w zwykłe dni, kiedy nic nie zwiastuje, że jego wewnętrzny poliglota nagle się przebudzi i zaryczy.

6. Wyśmiewanie się ze słów w obcym języku
Wyluzowany poliglota to wstrętny gnojek. Wyśmiewa, a potem zapamiętuje. Przychodzą mu do głowy najgłupsze i najbardziej absurdalne na świecie skojarzenia. Znajomi kręcą głowami, a on się w ten sposób uczy.

7. Nieszczęśliwe miłości
Każdy wyluzowany poliglota ma jeden lub kilka języków, których, jak deklaruje, chciałby się nauczyć, ale nie może się za niego zabrać. Umie dziesięć słów na krzyż i dostaje orgazmu, kiedy słyszy któreś z nich. Obowiązkowo opowiada o swoich odczuciach i miłości do języka losowej ofierze stojącej obok.

Wszelkie podobieństwo do zachowań zaobserwowanych w życiu własnym i znajomych jest zupełnie zamierzone i nieprzypadkowe.

A Ty, znasz kogoś, kto pasuje do opisu? Może to Ty? Co byś dopisał do tej listy? 😀