Menu Zamknij

Pieluchy wielorazowe #1 – rodzaje, zalety, nasze początki, błędy i koszty

Jeszcze przed urodzeniem Lilii mieliśmy chęć, żeby spróbować pieluch wielorazowych, bo to i tanio i ekologicznie. Jednak pierwszy miesiąc był batalią o przetrwanie, nawet nie dlatego, że noworodki często maja przerywany sen, czy z powodu ciągłych wrzasków w domu, które szybko przestały niepokoić (choć nie irytować) naszego kota. Blizna po cięciu cesarskim była jeszcze świeża i bolesna, a do tego miałam silne objawy zespołu cieśni nadgarstka. Pamiętam, że przeszło mi wtedy przez myśl, że nie dam rady, że jednorazowe pieluszki już z nami zostaną. Jednak miałam wyrzuty sumienia z powodu piętrzących się za naszą sprawą toksycznych odpadków…

I w końcu nadszedł ten moment, a było to trochę ponad miesiąc po urodzinach córki, czyli w sierpniu, kiedy zabrałam się za research. Research kogoś, kto uważa, ze nie ma czasu i nie uznaje rozmów z innymi mamami (bo jeszcze będą za dużo gadać  i na pewno się pogubię – ach, mój błąd).

Zanim jednak napiszę, jak przebiegały nasze początki, wytłumaczę, na czym w ogóle pieluchowanie wielorazowe polega.

Rodzaje pieluch wielorazowych

  • każdy z typów może posiadać rzepy lub napy
  • warstwą nieprzemakalną może być wełna lub PUL

Tak pokrótce – AIO (all in one) jest jak pampers, jak jest zabrudzony czy zasiusiany, całość idzie do prania. Może schnąć dłużej, niż pozostałe typy pieluszek, choć zależy to od linii i producenta. SIO (snap in one) składają się z otulaczy (wełnianych lub PUL-owych) i wkładów przypinanych w środku na napki. W wypadku zabrudzenia/zasikania do prania zwykle idzie sam wkład, chyba że zdarzy się większa katastrofa. Kieszonki to pieluszki, które (jak nazwa wskazuje posiadają) kieszonki, do których wkłada się wkłady. Nasze ulubione to takie, które od strony pupy dziecka mają warstwę mikropolarku – sprawia ona, że dziecko nie czuje mokrego (lub czuje je mniej, podobnie działa welur syntetyczny; oba typy materiałów gwarantują większy poziom suchości niż jednorazówki). Mogą być jednak z różnych materiałów. Po zabrudzeniu/zasikaniu – i pielucha i wkład do prania. Otulacze w końcu mogą być z wełny lub PULu. Oprócz otulaczy z wełny są jeszcze gatki. Otulacze oraz gatki służą do tego, żeby trzymać wkłady i żeby nic nie przeciekało. Wełniane gatki i otulacze nie przepuszczają mokrego dzięki warstwie lanoliny pokrywającej ich włókna. Cała reszta opcji „zewnętrznych” (AIO, SIO, kieszonki) ma od zewnątrz PUL. Wkłady dzielą się z kolei na naturalne i syntetyczne. Syntetyczne zazwyczaj są mniej chłonne, ale za to dzieci nie czują w nich aż tak mokro. Rozwiązaniem problemu chłonności będzie wkład naturalny + wkładka „sucha pupa” (gdy używa się otulacza) lub używanie kieszonek. Formowanki to typ wkładów które wyglądają jak pampersy, ale chłoną całą powierzchnią, więc wymagają dodatkowo otulacza. Do gatek wełnianych najlepiej używać prefoldów (typ wkładu) spiętych klamerkami snappi, tetry spiętej snappi lub formowanek. Do otulaczy i kieszonek można wkładać najróżniejsze wkłady, czasem nawet po kilka na raz. Testując samemu szybko da się zorientować, co najlepiej działa.

Szerzej (i z obrazkami!) ten temat opisała Ekomatka. Polecam zajrzeć, szczególnie ze względu na infografikę!

Istnieją też wielorazowe pieluszki kąpielowe oraz majtki treningowe, a także wiele różnych mniej lub bardziej przydatnych gadżetów wielorazowych dla dzieci i mam. Wkładki laktacyjne, podpaski, podkłady, waciki, myjki (zamiast jednorazowych chusteczek nawilżanych)…

Zalety pieluchowania wielorazowego

  • Mniejsze ryzyko odparzeń (nasz biedny noworodek na jednorazówkach miał stale jakieś podrażnienia, teraz jest fantastycznie, a krem stosujemy raz na kilka dni!)
  • Dziecko ma mniej kontaktu z chemikaliami (pieluchy jednorazowe są ich pełne)
  • Mniejsze wydatki w perspektywie całego okresu pieluchowania
  • Mniej śmieci na naszej pięknej planecie
  • Wzorki i design pieluszek cieszy oko
  • Mniejsze ryzyko przecieków przy dobrym dopasowaniu pieluszek

Nasze początki

Kupiliśmy 2 kieszonki, które używaliśmy jak otulacze, ponieważ nasze dziecko w drugim miesiącu życia nadal wymagało bardzo częstych zmian pieluszek – obojętnie czy były to pampersy czy wielorazówki. Tak małe dzieci po prostu często robią kupkę, a jak wiadomo, kiedy się pojawi, trzeba zmienić. Do tego zaopatrzyliśmy się w kilka wkładów – z mikrofibry, tzw. bambusowo-węglowe (tak zwane, ponieważ w środku i tak jest mikrofibra) i bambusowe. Nasz zestaw testowy starczał na pół dnia, spodobało nam się i dokupiliśmy więcej pieluszek – tym razem otulaczy i kilkanaście wkładów bambusowo-węglowych, ponieważ jak na tamten moment miały dobrą chłonność i szybko schły. Bambusowe wkłady powodowały płacz zaraz po jednym siknięciu, a czysta mikrofibra, choć tania, używana w otulaczach zwiększa ryzyko odparzeń, ponieważ wysusza skórę przy bezpośrednim kontakcie (dowiedziałam się tego dopiero po pierwszych zakupach).
Nasz system sprawdzał się do momentu, aż córeczka zaczęła dłużej spać w nocy i pieluszki zaczęły przeciekać po kilku godzinach (ups!) Dlatego teraz sięgnęliśmy po chłonniejsze rozwiązania. W dzień pieluchujemy jak dotąd – otulacze + różne wkłady, czasem tetra; na noc zakładamy kieszonki lub otulacze z bardzo chłonnymi wkładami (przy otulaczach jest konieczne dokoptowanie wkładki „sucha pupa”).

Nasze błędy

  • kupiliśmy zestaw testowy nie robiąc researchu, nie prosząc nikogo o pomoc
  • pominęliśmy możliwość wypożyczenia pieluszek na testy
  • przestraszyliśmy się wielopieluchowania od urodzenia (niepotrzebnie!)
  • kupiliśmy najtańsze pieluszki, które nie leżą najlepiej (tzw. chinki – produkowane w Chinach), robiąc (szczególnie u malutkich niemowląt i noworodków) „efekt wielkiej pupy”
  • praliśmy pieluszki bez prania wstępnego, więc po kilku tygodniach zaczęły brzydko pachnieć i potrzebowały dodatkowego oczyszczania
  • później praliśmy pieluszki z praniem wstępnym, ale to też nie było właściwe rozwiązanie – właściwie jest włączać najpierw płukanie i wirowanie, a dopiero potem zwykłe pranie na 40 stopni z odkażaczem (np. Nappy Fresh) lub na 60 stopni (nie potrzeba prania wstępnego, ale lepiej też, aby to nie był program szybki)

Nasze koszty

Pierwszy skromny zestaw testowy kosztował 111 zł, już z wysyłką. W tamtym czasie nie wiedzieliśmy o pieluchotekach czy ogólnopolskim teście pieluszek wielorazowych… Ale na to przyjdzie pora w kolejnym wpisie. Teraz powiem tylko, że dobijamy do 4 miesiąca życia córki, a nasze łączne wydatki na pieluchy wielorazowe i niezbędne do nich akcesoria wyniosły nas łącznie 745 zł. Czy to dużo, czy mało, to już każdy oceni sam. Na razie nie chcę szczegółowo opisywać, co i dlaczego kupiliśmy, to będzie materiał na inny wpis. Ten miał być tylko zarysem i zajawką na temat wielopieluchowania. Będę co jakiś czas informować, jak nam idzie, a na razie idzie super i jesteśmy w trakcie testowania nowych rozwiązań!