Menu Zamknij

Niezbędnik młodej mamy – geeka. TOP 3 pomocne gadżety dla rodziców noworodków i niemowląt

Cześć i czołem! To mój pierwszy wpis po porodzie, więc – drodzy rodzice i przyszli rodzice – TAK, BĘDZIE O DZIECIACH, HURRA! 😀

Cała reszto – niestety będzie o dzieciach. Możecie poczytać na dobranoc, jeśli dobrze wam się zasypia przy nudnych tekstach, napisać w komentarzu „tl;dr” (żebym wiedziała, że tu byliście), albo kliknąć na krzyżyk w prawym górnym rogu.

Ekhem.

„Początkowym znaczeniem słowa geek była osoba wykonująca nietypowe akty w cyrku, takie jak odgryzanie głowy żywej kury.”

Dziękuję, Wikipedio. Jesteś absolutnie niezastąpiona. Właściwie chodzi mi bardziej o tę definicję:

„Przedmiotem zainteresowania geeków są najczęściej nowoczesne technologie, ale ważniejsze niż dziedzina jest siła, z jaką geek oddaje się swojej pasji.”

Pewnie i tak to wprowadzenie nie było nikomu potrzebne, no więc do rzeczy. Dzisiaj będzie o moich trzech hitach, które ratują mi skórę niemalże od samego początku.

I nie, nie będzie to trio ze zdjęcia czyli mój nowy ultrabook, cztery paczki wkładek laktacyjnych z Oszą i czekolada.

1. Aplikacja Baby Manager

Pozwala co bardziej nierozgarniętym chaotycznym umysłom na monitorowanie, z której piersi dziecko piło ostatnio. Ale na tym nie kończą się możliwości tego programu. Można zapisywać także czas karmienia (włącza się stoper lub robi to ręcznie), ilość mleka odciągniętego laktatorem, ilość mleka matki/modyfikowanego podawanego butelką, ilość zmienianych pieluch (a nawet ich zawartość) oraz czas snu. Dodatkowo można dodawać pomiary (waga, wzrost i obwód głowy), a dla bardziej ambitnych i skłonnych zapłacić dostępne są opcje premium – kąpiele, spacery, temperatura, leki, nastrój, leżenie i notatki. Jedna opcja premium jest dostępna za darmo. [Pobierz tutaj]

Jeśli kogoś przeraża wpis „9 dni temu” przy ikonie pieluszki, to spieszę z wyjaśnieniem, że zrezygnowałam z monitorowania ilości zużytych pieluszek. 😛


2. Aplikacja Baby Sleep

Chyba już prawie każdy słyszał o słynnym Szumisiu – misiu o wyglądzie szarej ośmiornicy (od szyi w dół oczywiście), wydającym z siebie hipnotyczne miłe dla ucha niemowlęcia szumy. Niestety Szumiś kosztuje miliony monet, czyli około stu złotych. Opcja dla biedaków i skner to odpalanie różnych szumów na komputerze i smartfonie (na YouTube można znaleźć przecież wszystko), namiętne odkurzanie i suszenie włosów częściej niż potrzeba. U mnie sprawdza się aplikacja, która pozwala odpalić na szybko jakiś kojący dźwięk, dziecko szybciej dzięki temu zasypia (jak sama nazwa wskazuje), a ja mam chwilę, żeby odetchnąć. [Pobierz tutaj]


3. Książka Dzieciozmagania

Kiedy zostaje się rodzicem, czasu nagle jest mniej, a chęci do przyswajania nowych informacji mogą się gdzieś nagle ulotnić. Humorystyczny charakter książki „Dzieciozmagania” pozwala połączyć przyjemne z pożytecznym – można się i pośmiać, i szybko zorientować się na wiele tematów. Książkę poleciła mi koleżanka poznana na szpitalnej sali. I ja także będę wszystkim polecała. 😉 To opasłe tomiszcze, ale zawiera porady dotyczące pierwszych pięciu lat życia dziecka. Nie trzeba też czytać po kolei, można rozdziałami lub korzystać z indeksu na końcu, by wyszukać konkretne zagadnienia. [Kup tutaj najtaniej – porównaj ceny]

Post udostępniony przez Julia Irmina Hladiy (@pyszczucha)

Jeśli macie jakieś swoje hity, to śmiało przedstawcie je w komentarzach!