Menu Zamknij

5 języków naszej córki

Lilia ma 1.5 roku na co dzień słyszy 4 języki, a kilka razy w tygodniu piąty. W naszym społeczeństwie wprowadzanie tak wielu języków od niemowlęctwa jest kontrowersyjne, a szczególnie źle widziana bywa dwujęzyczność zamierzona. Wszystko można jednak robić „z głową” i tak, aby dziecku nie namieszać. Nie ma jednej recepty. Opowiem, jak to działa u nas. A że działa, przekonałam się niedawno, kiedy w ciągu 2 dni (tak wyszło, nie spieszyło mi się) – przetestowaliśmy wspólnie reakcje córki na prośbę o podanie lub pokazanie piłki (prawdziwej lub na kartach książki). No i zrobiła to. Zrozumiała słowo „piłka” po polsku, ukraińsku, po angielsku i po francusku. Wraz z poleceniem „podaj” lub „gdzie jest…?”

Piątym językiem jest rosyjski, w którym w momentach kryzysowych ogląda bajki. Nie jest to wpisane w nasz typowy plan dnia, ale zdarza się od czasu do czasu. W rosyjskim nie jesteśmy nastawieni na konkretne efekty, uznaliśmy, że warto, żeby córka była z nim trochę osłuchana, tak jak przeciętny Ukrainiec.

Poniższa infografika przedstawia, z iloma językami i w jakim stopniu ma do czynienia Lilia.

W skrócie – staramy się łączyć dwujęzyczność natywną z dwujęzycznością zamierzoną (nienatywną). Bez presji i spiny, najważniejsza jest w tym wszystkim córeczka, która póki co świetnie sobie radzi i przejawia wielki entuzjazm.

A Wy, jakich języków używacie w domu? Jakich uczycie lub chcielibyście uczyć swoje (hipotetyczne lub już istniejące) dzieci? 🙂