Przychodzi taki moment, że zarabia się własne pieniądze i samemu nimi dysponuje. Jest to zazwyczaj jakiś czas po tym, gdy dane jest nam samodzielnie zarządzać naszym czasem i nikt już nam nie mówi, o której godzinie mamy się uczyć, a kiedy iść spać.
Generalizuję i nie mówię nic nowego. No ale… to ma znaczenie.
Mówią, wyznaczaj sobie jasne cele i nagradzaj się. Brzmi łatwo? Banalnie?
A co, jeśli przyzywyczaiłam siebie, niczym księżniczkę, że mogę mieć co chcę i kiedy chcę? Widząc odpowiednią ilość pieniędzy na koncie miałam zwyczaj wybierania się do sklepu i kupowania co tylko popadnie. Na dłuższą metę czułam się jednak rozczarowana swoim zachowaniem i przestałam chodzić na wielkie zakupy co miesiąc, ponieważ okazało się, że przestały być mi potrzebne.
Zrozumiałam, że:
Mam dużo ubrań które lubię. A jeśli czegoś naprawdę potrzebuję, przecież nie mogę czekać, aż na to zasłużę, tylko muszę iść tę rzecz kupić.
Mam mnóstwo książek, które czekają na przeczytanie. Staram się nie kupować nowych, bo przecież zależy mi na przeczytaniu tych, które już mam. Ale mimo to, często daję się skusić.
Nie chcę jeść słodyczy ani pić alkoholu nagrodę, bo to nie utrwala dobrych odruchów.
Jak mam się więc nagradzać?
No dobra, są małe przyjemności: malowanie paznokci, maseczki, picie herbaty. Wyjście na spacer.
Zaraz, czyli mam czekać z wypiciem ulubionej herbaty, aż skończę się czymś zajmować, malować paznokcie tylko wtedy, gdy zasługuję i dbać o cerę, pod warunkiem, że wcześniej zrobię coś ze swojej to-do-listy? Mam przestać wychodzić z domu, jeśli nie będę się trzymać wymyślonego przez siebie planu?
Tu potrzeba czegoś więcej.
Unikalnego splotu wewnętrznej i zewnętrznej motywacji. Moje sugestie:
Osiągnięcie celu = nagroda
Właściwie sformułowane cele, które mają dla nas znaczenie mogą być nagrodami same w sobie. Ich osiągnięcie może wiązać się z ogromną satysfakcją.
Wyczekana rzecz
Jeśli ma się tendencje do zakupoholizmu, warto prowadzić tzw „wishlistę” i regularnie ją rewidować. Jeśli coś utrzymuje się na niej kilka tygodni lub nawet miesięcy czy lat – oznacza to, że naprawdę silnie pragniemy danej rzeczy, choć nie jest ona niezbędna. Może to być właśnie ta potencjalna nagroda. Oczywiście należy wcześniej się zastanowić, czy na pewno mamy w danym momencie na nią fundusze.
Coś, co uczyni cię mądrzejszym
Masz stos książek, chcesz kolejną? No dobra. Jeśli naprawdę zasłużyłeś i zrobiłeś coś, co wymagało wysiłku, kup sobie tę książkę i przeczytaj ją. Możesz sobie zafundować też jakiś kurs, albo zestaw do nauki czego-tam-chcesz. W ostateczności może być nawet gazeta, jeśli uważasz, że ci się przyda.
Przykładowo: ostatnio kupiłam książkę, ponieważ pojechałam na szkolenie do Poznania po tygodniu wytężonej pracy, będąc zmęczona. Zaplanowałam wszystko, wstałam rano i wyruszyłam. Wieczorem nie zdążyłam na pociąg, więc przeszłam się do centrum handlowego. Nie mam wyrzutów sumienia – należał mi się jakiś „nagradzacz-pocieszacz”. Poza tym, to jedna z niewielu książek na temat biznesu, jakie posiadam. Myślę, że pomoże mi osiągnąć niejeden sukces.
Trochę kultury
Dobrym motywatorem może być wyjazd/wyjście na wydarzenie kulturalne niezwiązane z samorozwojem czy pracą, a jedynie służące dobremu samopoczuciu, jak na przykład koncert, festiwal, konwent, maraton filmowy.
Projekt DIY
Zebranie rzeczy, które są dostępne w domu i zamienienie ich w coś zupełnie nowego. Przykład poniżej: zwykły mały słoik, muszelki zebrane na wakacjach i świeczka = unikalna atmosfera w sypialni. Koszt = 0zł.
Zawsze mam problem z tym, żeby się adekwatnie nagradzać. Muszę przyznać, że wymyśliłam tę listę specjalnie, aby dopiąć realizacji swoich celów na kwiecień.
Czekam na Wasze propozycje na temat skutecznego nagradzania się!